Zagrałem na wynik…

IMG_20170311_154048.jpg

KS Królewscy Płock 2006 po turniejowym zwycięstwie

Nie tak dawno wraz z moją drużyną chłopców KS Królewscy Płock rocznik 2006 uczestniczyliśmy w turnieju halowym w miejscowości Iłowo – Osada. Dzięki bardzo fajnej formule rozgrywek miałem okazję do przeprowadzenia eksperymentu, który odbył się małym kosztem moich podopiecznych. Zatem po kolei…

Chłopcy, którzy są w klubie od pierwszego naboru trenują już 4,5 roku. Do tej pory, z racji tego, że mamy małe grupy treningowe (12 osób), wszyscy, którzy byli zdolni do gry, zostali zabierani czy to na sparing czy to na turniej. Nie było powołań, selekcji, każdy kto był zdrowy i trenował w tygodniu poprzedzającym rywalizację, mógł jechać. A kiedy już zabierałem grupę zawodników, ustalałem składy w taki sposób, aby każdy zagrał minimum 50% czasu wszystkich meczów. W ww. turnieju system rozgrywek był skonstruowany tak, że zespół, który przegrywał nawet wszystkie spotkania w grupie, mógł zostać końcowym zwycięzcą. Była to więc dla mnie świetna okazja, aby z jednej strony dać pograć wszystkim moim podopiecznym, a z drugiej, aby w najważniejszym momencie, gdy będzie trzeba zagrać „na wynik”, przytrzymać na boisku dłużej zawodników, którzy go mi zapewnią. Tak też zrobiłem.

W meczach grupowych podzieliłem chłopców umiejętnościami tak, aby stworzyć dwie wyrównane „piątki”, co wypadkowo dawało średni poziom sportowy. Każda z nich miała szanse zaprezentować się przez połowę czasu. Zagraliśmy trzy mecze i mimo że byłem zadowolony ze sposobu w jaki graliśmy, przegraliśmy dwa z nich, a jeden wygraliśmy. Gracze oczywiście byli niezadowoleni.

Po wyjściu do następnej rundy z trzeciego miejsca przyszedł czas na eksperyment. Na boisku pojawiła się grupa chłopców o najwyższych w danej chwili umiejętnościach, a zmiany odbywały się pojedynczo. Poziom sportowy poszedł znacząco w górę, a wraz z nim nasze wyniki. Doszliśmy do finału, w którym zagraliśmy najlepiej tego dnia i zwyciężyliśmy 3 – 0 drużynę, z którą w grupie przegraliśmy 0 – 2. Jeśli moja pamięć mnie nie zawodzi, był to pierwszy turniej w historii tej grupy, który wygraliśmy. 

Jak to zwykle mam w zwyczaju, po opadnięciu emocji i chłodnym spojrzeniu na dane wydarzenie próbuję je analizować i wyciągnąć z niego wnioski. Oto one:

  1. Smak zwycięstwa – odbierałem gratulacje od innych trenerów, nie powiem, było miło, ale nie zrobiło to na mnie dużego wrażenia. Na pewno to uczucie nie spowoduje mojego uzależnienia od wygrywania. Wiem, że na horyzoncie jest zupełnie inny cel – wyszkolenie zawodników. Natomiast bardzo doceniam, gdy ktoś przychodzi i bez względu na wynik mówi, że dobrze gramy. Oczywiście zdarza się to dużo rzadziej, gdy przegrywamy, ale zdarza się
  2. Naginanie reguł/zasad – opisywany eksperyment podjąłem trochę pod wpływem samych zawodników. Oni w tym wieku już doskonale zdają sobie sprawę, kogo na co stać i czują co mogą osiągnąć. Przychodzili do mnie i prosili, aby pozwolił im zagrać w najsilniejszym składzie. Myślę więc, że czasami warto nagiąć swoje reguły, aby zobaczyć co z tego wyjdzie
  3. Zaufanie do trenera – mimo że moi chłopcy są na etapie nauczania gry w piłkę nożną, to naturalnie chcą wygrywać i żadne tłumaczenie czy przekonywanie ich, że teraz najważniejsza jest nauka, tego ognia chęci nie ugasi (i nawet tego nie próbuję robić). On się cały czas tli i w dużym stopniu ode mnie zależy kiedy wybuchnie (dobór personaliów). Podczas rozmów z nimi wyczuwałem, że gdy nie pozwolę im zagrać w optymalnym zestawieniu w tym konkretnym momencie (w którym czuli, że mogą coś osiągnąć), to stracę ich zaufanie: „Dlaczego trener nie chce żebyśmy wygrali? Czy on robi nam na złość?”. Bez niego trudno byłoby mi dalej ich nauczać
  4. Pewność siebie – z perspektywy czasu zauważyłem, że ta wygrana dała moim zawodnikom dużo pewności siebie i dzięki niej chłopcy postawili mentalny krok do przodu
  5. Nagroda dla najlepszych – 4,5 roku treningów to już sporo. Każdy z moich podopiecznych przez ten okres dostał wystarczająco dużo szans na to, aby grać, rozwijać się, zbierać doświadczenie, oswajać się z rywalizacją. Wydaje mi się, że był to też odpowiedni dla nich czas, aby podjęli decyzję, jak traktują piłkę nożną. Czy jest to tylko fajna, luźna zabawa, czy może futbol jest czymś poważniejszym, czymś na czym bardziej im zależy. W jednym i drugim nie ma nic złego, ale przychodzi powoli moment, aby Ci traktujący to co robią bardziej serio, mieli też za to jakąś nagrodę, czytaj więcej gry
  6. Środowisko – drużyna powinna grać od czasu do czasu w swoim najsilniejszym zestawieniu, gdyż tworzy to zupełnie inne środowisko rozwoju chłopcom z najwyższymi w danym momencie umiejętnościami. Jeśli zawodnik potrafi zagrywać piłki w luki między obrońcami przeciwnika, a adresat podania rozumie jego intencje i wykorzystuje takie zagrania, to środowisko do podnoszenia umiejętności jest zdecydowania korzystniejsze niż w przypadku, gdy inny gracz „nie nadąża” za podającym
  7. Zwycięstwo koi niezadowolenie – koniec końców nie widziałem niezadowolenia. Nawet ci chłopcy, którzy zagrali mniej w końcowej fazie turnieju, bardzo cieszyli się z finałowego triumfu
  8. Radzenie sobie z presją – gra w półfinale czy finale wyzwala dodatkowe emocje i presję, a te z kolei mogą zaburzać strefę komfortu zawodnika. W konsekwencji pod ich wpływem gracz może podejmować zupełnie inne decyzje, a także mieć problemy z ich realizacją na boisku. Inaczej buduje się akcje przez bramkarza, gdy wiemy, że strata bramki nie ma zbyt dużych konsekwencji (60 – minutowy sparing), a inaczej gdy takie ma (12 – minutowy finał turnieju). Doświadczenie „finałowe” jest wiec wskazane w procesie szkolenia
  9. Z „wynikowcem” nie wygrasz – gdy mierzysz się z trenerem i drużyną grającymi „na wynik”, chcesz dać pograć wszystkim swoim podopiecznym po równo i nie masz wyselekcjonowanej grupy niezłych zawodników o zbliżonych umiejętnościach, to musisz liczyć się z tym, że prawdopodobieństwo wygrania takiego meczu jest małe. Tak też było podczas naszych meczów grupowych
  10. Zwycięstwo zobowiązuje – chłopcy po zwycięstwie stawiają sobie poprzeczkę dużo wyżej, co jednak powoduje większą frustrację, gdy nie mogą jej pokonać
  11. Odroczona nagroda – wiele razy mówiłem zawodnikom, że dużo już się wspólnie nauczyliśmy i że zaprocentuje to w przyszłości. W końcu dostali tego namacalny dowód
  12. Zarządzanie drużyną – gdy my trenerzy jesteśmy nastawieni na wynik, tak jak zawodnicy odczuwamy zdecydowanie większą presję i nerwy. Musimy posiadać wyższe zdolności panowania nad własnymi emocjami, aby chłodnym okiem oglądać to, co dzieje się na boisku i reagować w odpowiedni sposób.

Jeden, wydawałoby się nic nieznaczący turniej, a tyle doświadczenia i nauki. A Wy jakie macie refleksje na temat gry „na wynik” oraz powyższych wniosków?

Get Free Email Updates!

Zapisz się teraz i otrzymuj wiadomość mailową, gdy dodam nowy artykuł!

I will never give away, trade or sell your email address. You can unsubscribe at any time.

Podziel się z innymi

2 myśli w temacie “Zagrałem na wynik…

  1. Pingback: 12 najważniejszych różnic między hiszpańską a polską piłką nożną | Trenera okiem

  2. Pingback: 11 rzeczy, których nauczył mnie zawód trenera | Trenera okiem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *